Michelle Farris nigdy nie spodziewała się, że stanie się bezdomna, ale oto była, przesiewając śmieci i wysokie stosy gruzu zgromadzone wzdłuż drogi na obrzeżach północno-wschodniego Portland. Farris, 51 lat, spędziła większość swojego dorosłego życia w Oregonie i ma żywe wspomnienia o tym obszarze wzdłuż rzeki Columbia, kiedy był on dziewiczy, miejsce spokojnych spacerów.
Teraz przez wiele mil w obu kierunkach, pobocze drogi było wyłożone zużytymi kamperami i zardzewiałymi łodziami, które służyły jako schronienie. Z tych kamperów wylewały się śmieci i odpadki z tej prowizorycznej dzielnicy, które ciągnęły się kilometrami, tworząc chaos, który ją niepokoił.
Połamane krzesła, rozwalone części samochodowe, puste butelki po alkoholu, zabrudzone koce, porzucone ubrania, zmięte plandeki. Co jakiś czas było to więcej niż mogła znieść i atakowała bałagan wokół swojego własnego RV, próbując wściekle uporządkować detrytus w stosy.
„Spójrz na te wszystkie śmieci tutaj – kiedyś to była piękna natura, ale teraz wszystko jest zanieczyszczone”, powiedziała, jak smród moczu i spalonej gumy wisiał w wilgotnym powietrzu. „Jelenie i wydry rzeczne oraz bobry muszą żyć z tymi wszystkimi śmieciami”.
Zatrzymała się na chwilę, zerkając w dal na ośnieżoną Mount St. Helens. Na horyzoncie widniała linia kamperów.
Problem bezdomnych w Portland rozciąga się teraz daleko poza centrum miasta, wywołując kryzys sumienia w tym zaciekle liberalnym mieście, które przez lata należało do najhojniej inwestujących w pomoc dla bezdomnych. Namioty i plandeki coraz częściej zapełniają chodniki i parki w liściastych podmiejskich dzielnicach Portland. A ścieki i śmieci z niesankcjonowanych obozowisk kamperów zanieczyszczają wody rzek Willamette i Columbia.
Jak wynika z wywiadów z dziesiątkami mieszkańców obozów, kempingi stały się ostoją heroiny i fentanylu, wspólnotą uzależnień, z której trudno się wyzwolić. Nawet podczas refleksji nad swoimi bolączkami, wielu z lokatorów zauważyło zaskakujący poziom usług dostępnych dla ludzi żyjących bezdomnie w Portland, od charytatywnych dostaw żywności i wędrujących pielęgniarek, do zrzutów używanych ubrań i przenośnych łazienek – nawet okazjonalnych darmowych pompek do toalet w kamperach, dzięki uprzejmości miasta.
Ogromne pojemniki na zużyte strzykawki są strategicznie rozmieszczone w miejscach, w których przebywają duże skupiska bezdomnych. Czerwone port-a-potties oblepiają korytarze handlowe, a także niektóre z tonących, rodzinnych dzielnic. W niektórych częściach miasta aktywiści przybili do ulicznych słupów małe drewniane szafki, w których można znaleźć drobiazgi, takie jak skarpetki, tampony, szampon i puszki tuńczyka.
„Portland sprawia, że naprawdę łatwo jest być bezdomnym” – powiedziała Cindy Stockton, właścicielka domu w zalesionej dzielnicy St. „Zawsze ktoś rozdaje darmowe namioty, śpiwory, ubrania, wodę, kanapki, trzy posiłki dziennie – to wszystko jest tutaj”.
Portland, podobnie jak Los Angeles, Sacramento i znaczna część San Francisco Bay Area, doświadczyło widocznego wzrostu liczby ludzi żyjących w nędznych skupiskach namiotów i RV, nawet gdy te społeczności wyłożyły miliony dolarów z podatków – łącznie miliardy – na usługi pomocnicze.
Portland oferuje podręcznikowy przykład intensyfikacji inwestycji. W 2017 roku, w którym burmistrz Ted Wheeler, demokrata, objął urząd, Portland wydał około 27 milionów dolarów na usługi dla bezdomnych. Pod jego kierownictwem finansowanie gwałtownie wzrosło, a Wheeler w tym roku przeforsował rekordową kwotę 85 milionów dolarów na mieszkania dla bezdomnych i usługi w roku fiskalnym 2022-23.
Wyborcy w szerszym regionie hrabstw Multnomah, Waszyngton i Clackamas w 2020 roku zaaprobowali środek podatkowy w celu zwiększenia funduszy na bezdomność. Oczekuje się, że do 2030 roku podatek ten, który podnosi podatki dla firm i gospodarstw domowych o wyższych dochodach, przyniesie 2,5 miliarda dolarów.
Jednak w czasie, gdy toczy się debata na temat tego, jak najlepiej wydać rosnące przychody, Portland oferuje również trzeźwą lekcję na temat trudnego węzła rozwiązywania problemu bezdomności, gdy osiągnie ona poziom kryzysowy.
W Portland nie udało się naprawić mieszkaniowej części równania dotyczącego bezdomnych. Miasto ma około 1500 łóżek w schroniskach, co nie wystarcza, by zaspokoić potrzeby. Brakuje dostępu do subsydiowanych mieszkań stałych, wspieranych przez menedżerów, opiekę medyczną, pośrednictwo pracy i leczenie uzależnień, które okazały się skuteczne w miastach takich jak Houston w przenoszeniu ludzi z ulicy.
Portland nie zbliżyło się również do uzupełnienia zasobów przystępnych cenowo mieszkań, które zostały utracone w wyniku gentryfikacji i przebudowy dzielnic.
Wheeler odrzuca twierdzenia, że Portland przyciągnęło bezdomnych do regionu swoim wachlarzem codziennych usług. Ale przyznał, że miasto nie ma wystarczającej liczby mieszkań, obiektów detoksykacyjnych lub opcji opieki nad zdrowiem psychicznym, aby zaspokoić potrzeby: „Nie jesteśmy odpowiednio skalowani do wielkości i zakresu problemu”.
„I wiecie, czy to nasza wina?” powiedział, wzywając do większych inwestycji państwowych i federalnych. Wskazał na „system opieki zastępczej, który dostarcza ludzi na ulice, gdy się starzeją” i system więziennictwa, który wypuszcza ludzi bez szkolenia zawodowego lub połączeń z usługami społecznymi.
Tymczasem misja stała się bardziej zniechęcająca. W 2019 r. liczba bezdomnych w regionie Portland, w ciągu jednej nocy, wyniosła ponad 4 000 osób mieszkających w schroniskach, pojazdach lub na ulicach. W tym roku liczba ta wynosi około 6 000, według biura burmistrza, 50% wzrost, który jest jednak powszechnie uważany za zaniżony.
Jak się okazuje, wprowadzenie bardziej humanitarnych warunków życia bezdomnych w Portland nie spowodowało, że ludzie masowo zaczęli wychodzić na ulice. Nie uchroniło też tych, którzy znaleźli mieszkania przed zastąpieniem ich przez ludzi w jeszcze większej ilości podarowanych namiotów i bardziej zniszczonych kamperów.